Najnowsze wpisy


paź 31 2003 Thank god it's Friday!!
Komentarze: 0

No i nareszcie znow piatek! Pewnie nie jestem jedyna osoba, ktora sie cieszy!:) Pozdrawiam wszystkich, co teraz potakuja!!

A u mnie slonce... Choc wczoraj bylo ziiimno! I w dodatku bylam chyba jedyna osoba na campusie, ktora wybrala sie do szkoly w spodniczce.  Skad oni wszyscy wiedzieli, ze bedzie zimno?? Jeszcze w srode byl upal... a zeszlej nocy juz deszcz. Brrrrrrrr... No ale ja znowu o pogodzie...

 Wlaczylam sobie dzisiaj Trojke i posluchalam mojej ukochanej listy przebojow - jak ja lubie Niedzwiedzia, oby go nam nigdy nie zabraklo.

No, jak widac z powyzszego dzisaj zadnych glebszych przemyslen, tak sobie tylko gledze. A, dzis Halloween! Wiekszosc moich znajomych wybiera sie do San Francisco na Castro, podobno geje daja tam swietny show. Szkoda, ze musze zostac w domu i sie uczyc...cos ostatnio mnie duzo fajnych imprez omija z powodu szkoly. Ale coz, kiedys sobie odbije.

 

 

aleks : :
paź 30 2003 Pare slow o Amerykanach...
Komentarze: 0

Puk, puk! To znow ja. Na poczatek bardzo dziekuje pewnej tajemniczej blogowiczce za komentarz! To milo wiedziec, ze ktos zajrzal i wspiera:). Prosze o wiecej!

A dzis bedzie o Amerykanach... Taka moja obserwacja na podstawie mojego tutaj, juz 15 mieseicznego, pobytu. Tutaj, czyli w Kalifornii. Tak, tak wciaz mamy slonce - zar leje sie taki z nieba, ze zemdlec mozna, choc zbliza sie juz nasza druga pora roku, czyly pora deszczowa. Bo my tu mamy tylko dwie pory roku - 3/4 roku jest lato, a reszta to pora deszczu, taka jakby polska jesien. Wlasnie sie ta zimniejsza pora zbliza i chyba juz najwyzszy czas, bo trawy takie zolte, wrecz brazowe... Ale mialo byc o Amerykanch, nie o pogodzie...:).

Tak wiec poniewaz obecnie nie mam do dyspozycji samochodu, dojezdzam do szkoly autobusami. Nie uwierzylibyscie, co sie w tych autobusach dzieje! Sa oczywiscie pieknie czyste i z klimatyzacja (zamarznac mozna w srodku lata!!:)) ale ludzie, ktorzy z nich korzystaja, hmmm...to ciekawa grupa. Czesc jezdzi po prostu dlatego, ze nie ma nic lepszego do roboty, tak po prostu - kobiety robia na drutach, mezczyzni spia. Czesc ludzi jezdzi, bo nie ma z kim pogadac. I to wlasnie to, co mnie w Amerykanach ostatnio uderzylo. Wszyscy sa tutaj ogromnie samotni! To straszne, ze nie ma tutaj wiezi miedzy ludzmi, tak jak w Polsce. Przecietny Amerykanin ma rodzine rozsiana po calym kraju, wiec rozmawiaja tylko czasem przez telefon lub odiwedza sie na swieta. W swoim zyciu przeprowadzaja sie pare razy, stad nie maja bliskich kontaktow nawet z sasiadami, czesto nie widza sasiadow nawetr kilka lat od wprowadzenia sie do nowego domu. Ludzie dorosli nie zawieraja przyjazni, bo nie maja czasu z powodu pracy - spedzaja tam 9/10 dnia i to przykuci do biurka, kompletnie wyalienowani od reszty pracownikow, z ktorymi tez zadko sie znaja, czasem zamienia pare slow w porze lunchu. Dzieci nie maja czasu na przyjaznie w szkole - w podstawowce i szkole sredniej przeprowadzki, na studiach system jest tak ustawiony, ze kazdy semestr lub kwartal w szkole spedzasz z innymi studentami, male sa szanse, ze spotkasz ponownie osoby, z ktorymi uczyles sie na zajeciach w poprzednim semestrze.

I dlatego, moim zdaniem, Amekrykanie sa straszliwie samotni... Czesto zaczepiaja mnie rozne osoby na przystankach autobusowych, czy tez w samych autobusach. Obu plci. I o czym rozmawiamy? O ich zyciu prywatnym!! Nie dlatego, ze ja pytam, tylko dlatego, ze oni nie maja sie komu wygadac, jak tylko uda im sie dorwac kogos, kto ma chwile, to musza wyrzucic z siebie to wszystko, co w noramlnej sytuacji powiedzieliby malzonkowi przy obiedzie czy teznajlepszej przyjaciolce przy kawie. Na pewnoe dziwia sie, ze ja tylko potakuje i slucham, zamiast zalewac ich potokiem slow o swoim zyciu prywatnym. I po tym pewnie poznac tutaj obcokrajowca, nawet juz nie po akcencie.

 

aleks : :
paź 28 2003 Moj Pierwszy Blog...
Komentarze: 1

   A wiec zalozylam swojego pierwszego bloga. Od dawna juz o tym myslalam - tylko, ze nigdy nie myslalam, ze kiedykolwiek sie odwaze. W koncu w moim malutkim swiatku nic ciekawego sie nie dzieje. No i pisac tez chyba za bardzo nie umiem... Ale czuje potrzebe wyrzucenia z siebie pewnych rzeczy. Moze to kwestia takiej alternatywy konfesjonalu, do ktorego juz dawno nie zagladalam. Cokolwiek to jest, here I go...

   Pare slow o sobie? Hmmm... Nie wiem, gdzie zaczac. Duzo latek (ostatnio wydaje mi sie, ze zbyt duzo jak na moje nieciekawe doswiadczenia zyciowe) no i oczywiscie duzo problemow. To znaczy inni ze mna maja, bo ja tak naprawde to tylko tak "po polsku" nauczylam sie narzekac, nie zeby mi sie w zyciu wieksza krzywda dziala. Pochodzenie: Polskie, oczywiscie. Lodz jest moim rodzinnym miastem, gdzie zreszta spedzialm cale zycie. Az do sierpnia zeszlego roku, kiedy to wybralam sie do owego kraju mlekiem i miodem ponoc plyneacego, czyli do Stanow Zjednoczonych Ameryki Polnocnej. No i oto jestem. Wciaz jeszcze w Us of A. I dlugo jeszcze tu zabawie. Dostalam wreszcie wymagana zmiane statusu na studencki i zabralam sie powaznie za kolejne studia. W Polsce udalo mi sie skonczyc Filologie Angielska, ale uczenie jezyka nigdy nie bylo moim powolaniem. Obecnie przerzucilam sie na ekonomie... Ale kto wie, gdzie skoncze... moze jako prawniczka? Moze accountant? Hmmm... Mam obecnie glowe pelna znakow zapytania i nie wiem jeszcze jak znalezc na nie odpowiedzi. Ale znajde. A jak juz bede wiedziala, to napisze:).

   No a teraz pora wracac do ksiazek. We wtorek egzamin z ekonomii politycznej. Smieszne niejako, ze dopiero tu w Stanach ucze sie m.in. o ZSRR.

  

aleks : :