Puk, puk! To znow ja. Na poczatek bardzo dziekuje pewnej tajemniczej blogowiczce za komentarz! To milo wiedziec, ze ktos zajrzal i wspiera:). Prosze o wiecej!
A dzis bedzie o Amerykanach... Taka moja obserwacja na podstawie mojego tutaj, juz 15 mieseicznego, pobytu. Tutaj, czyli w Kalifornii. Tak, tak wciaz mamy slonce - zar leje sie taki z nieba, ze zemdlec mozna, choc zbliza sie juz nasza druga pora roku, czyly pora deszczowa. Bo my tu mamy tylko dwie pory roku - 3/4 roku jest lato, a reszta to pora deszczu, taka jakby polska jesien. Wlasnie sie ta zimniejsza pora zbliza i chyba juz najwyzszy czas, bo trawy takie zolte, wrecz brazowe... Ale mialo byc o Amerykanch, nie o pogodzie...:).
Tak wiec poniewaz obecnie nie mam do dyspozycji samochodu, dojezdzam do szkoly autobusami. Nie uwierzylibyscie, co sie w tych autobusach dzieje! Sa oczywiscie pieknie czyste i z klimatyzacja (zamarznac mozna w srodku lata!!:)) ale ludzie, ktorzy z nich korzystaja, hmmm...to ciekawa grupa. Czesc jezdzi po prostu dlatego, ze nie ma nic lepszego do roboty, tak po prostu - kobiety robia na drutach, mezczyzni spia. Czesc ludzi jezdzi, bo nie ma z kim pogadac. I to wlasnie to, co mnie w Amerykanach ostatnio uderzylo. Wszyscy sa tutaj ogromnie samotni! To straszne, ze nie ma tutaj wiezi miedzy ludzmi, tak jak w Polsce. Przecietny Amerykanin ma rodzine rozsiana po calym kraju, wiec rozmawiaja tylko czasem przez telefon lub odiwedza sie na swieta. W swoim zyciu przeprowadzaja sie pare razy, stad nie maja bliskich kontaktow nawet z sasiadami, czesto nie widza sasiadow nawetr kilka lat od wprowadzenia sie do nowego domu. Ludzie dorosli nie zawieraja przyjazni, bo nie maja czasu z powodu pracy - spedzaja tam 9/10 dnia i to przykuci do biurka, kompletnie wyalienowani od reszty pracownikow, z ktorymi tez zadko sie znaja, czasem zamienia pare slow w porze lunchu. Dzieci nie maja czasu na przyjaznie w szkole - w podstawowce i szkole sredniej przeprowadzki, na studiach system jest tak ustawiony, ze kazdy semestr lub kwartal w szkole spedzasz z innymi studentami, male sa szanse, ze spotkasz ponownie osoby, z ktorymi uczyles sie na zajeciach w poprzednim semestrze.
I dlatego, moim zdaniem, Amekrykanie sa straszliwie samotni... Czesto zaczepiaja mnie rozne osoby na przystankach autobusowych, czy tez w samych autobusach. Obu plci. I o czym rozmawiamy? O ich zyciu prywatnym!! Nie dlatego, ze ja pytam, tylko dlatego, ze oni nie maja sie komu wygadac, jak tylko uda im sie dorwac kogos, kto ma chwile, to musza wyrzucic z siebie to wszystko, co w noramlnej sytuacji powiedzieliby malzonkowi przy obiedzie czy teznajlepszej przyjaciolce przy kawie. Na pewnoe dziwia sie, ze ja tylko potakuje i slucham, zamiast zalewac ich potokiem slow o swoim zyciu prywatnym. I po tym pewnie poznac tutaj obcokrajowca, nawet juz nie po akcencie.